Przyszedł czas na następną opowieść. Opowieść niewątpliwie przynależną mierzei jeziora Kopań. Będzie to stara baśń o ukrytym szwedzkim skarbie i skrzacie zazdrośnie strzegącym jego sekretów. Bo nic tak mocno nie rozpala ludzkiej wyobraźni jak właśnie nieodkryte jeszcze tajemnice czy ukryte skarby.
Chyba każdy z nas w dzieciństwie marzył, aby zostać choć przez chwilę sławnym odkrywcą. Bohaterem dzielnie pokonującym wrogów czy przeciwności losu. Z marzeń tych dziecięcych nieliczni wyrośli na znanych podróżników czy archeologów odkrywających zapomniane relikty przeszłości. Dla większości z nas pozostało jednak pośród prozy życia, czytanie książek czy oglądanie filmów o przygodach tych barwnych postaci. Czasami jednak los pozwala nam zakosztować choć w małym stopniu doświadczeń pozornie darowanych tylko nielicznym. A tajemnica choć tak odległa może znajdować się bliżej niż nam się wydaje.
Może być ukryta pośród łąk czy lasów, zaszyta na kartkach starych książek, leżąca pośród kurzu w piwnicy czy na strychu domu. Tajemnica może być duża, czasami tak duża, że przerasta siły pojedynczego człowieka. Albo może być malutka, czasami niepozorna. Możemy mieć ją przed oczami i jesteśmy jej zupełnie nie świadomi. Bywa tak, że to ona gdy przychodzi na to czas łakomie przyciąga naszą uwagę. Niewidzialnie kieruje nasz wzrok i rozkwita w naszej świadomości. I wtedy jesteśmy odkrywcami.
Zapomniana legenda mierzei jeziora Kopań
Tak właśnie jest z legendą zapisaną przez wymienionego w poprzednim artykule Karla Rosenowa. Jej tytuł w oryginale to Der Worbel bei Kopahn. Pierwotnie baśń ukazała się w pierwszym zbiorze legend Rosenowa wydanym w 1922 roku. Tłumaczenie tej baśni znajdujemy w dwóch książkach Legendy powiatu Sławieńskiego oraz Legendy z Postomina i Jarosławca. W obydwóch opracowaniach występuje pod błędnie nadanym polskim tytułem Szwedzi nad jeziorem Wicko.

Tytuł jest mylący. Ta legenda nie należy do okolic Jarosławca i jeziora Wicko ! To rdzenna legenda naszych stron. Przynależna mierzei jeziora Kopań a tym samym spokrewniona z dwoma sąsiednimi miejscowościami Wicie i Kopań. W dalszej części zapoznamy się z tą baśnią i przeanalizujemy niefortunną pomyłkę wydawców.
Szwedzi nad jeziorem Wicko
Po wylądowaniu nad jeziorem Wicko w sierpniu 1630 roku Szwedzi zbudowali szaniec w kształcie podkowy w pobliżu ujścia rzeki wpadającej do jeziora. Do dziś widać jak duża była to budowla. Podczas wojny zakopano tu bardzo duży skarb, którego podobno strzegł wesoły skrzat. Pewnego dnia w pobliżu szańca parobek orał pole. W południe przyniesiono mu obiad. Ponieważ nie był jeszcze głodny, jedzenie zostawił pod krzakiem. Kiedy po pewnym czasie chciał zjeść obiad, okazało się, że miski są puste. Podobnie było następnego dnia. W trzecim dniu gdy tylko służąca postawiła koszyk pod krzakiem, szybko usiadł obok. Co zobaczył? Małego gnoma w czerwonej rogatywce, który bardzo szybko przełykał jego obiad. Gdy krasnal dostrzegł parobka, krzyknął: „Gdybyś jeszcze ten raz pozwolił mi zjeść obiad, to podczas orki odkryłbyś duży skarb”. To mówiąc- zniknął. Skarbu nigdy nie znaleziono.
Cytat bajki wraz z oryginalnym tytułem z książki „Legendy z Postomina i Jarosławca”, red. Jan Sroka, wydanie 1, UG Postomino-Gdynia 2006
Der Worbel bei Kopahn
Die Schweden hatten nach ihrer Landung am Vitter Deep im August 1630 am Einflüsse der Lütow in den Vitter See eine Schanze angelegt, der „Worbel” genannt, deren Umfang noch heute erkennbar ist. In dieser alten Schwedenschanze soll ein großer Schatz verborgen liegen, den ein zu allerlei Narrenposten aufgelegter Kobold bewacht. Ein Knecht pflügte dort einmal. Zu Mittag ließ ihm der Bauer das Essen nachtragen. Der Knecht hatte noch keinen Hunger und hieß das Mädchen den Korb solange ins nahe Gebüsch hinstellen. Als er dann essen wollte, fand er Schüssel und Krug geleert. Das passierte ihm noch ein zweites Mal am nächsten Tage. Am dritten Tage beeilte er sich, daß er bald darauf, nachdem das Mädchen den Korb hingestellt hatte, zu dem Gebüsch kam. Da sah der den Kobold, ein kleines Männchen, kaum drei Spannen hoch, mit einer roten Zipfelmütze, wieer gierig das Essen hinunterschlang. Dem erschreckten Knechte erklärte er: ” Hättest du mich noch diesmal in Ruhe essen laßen, dann hättest du einen großen Schatz beim Pflügen getroffen.” Damit verschwand er. Bisher ist alles Pflügen und Graben nach dem Schanze vergebens gewesen.
Powyżej cytat wersji w języku niemieckim z książki „Legendy z Postomina i Jarosławca”, red. Jan Sroka, wydanie 1, UG Postomino-Gdynia 2006. na podstawie oryginału ze zbioru baśni Karla Rosenowa Sagen der Kreises Schlawe, s. 53.
Legenda ta w polskich wydaniach zwróciła moją uwagę tytułem a dokładnie słowem Szwedzi. Na szczęście w książce Legendy z Postomina i Jarosławca poniżej polskiego tłumaczenia są też zawarte oryginalne teksty legend, po niemiecku. Już pierwsze spojrzenie na niemiecki tytuł przekonało mnie, że baśń ta pochodzi z zupełnie innego miejsca. Tłumacząc oryginalny, niemiecki tekst opowieści uwidaczniają się szczegóły pominięte przez polskich wydawców. Po nie budzącym wątpliwości tytule. Tytule absolutnie różnym znaczeniowo od zastosowanego w polskiej wersji przekazu, opowieść rozpoczyna się wzmianką o lądowaniu wojsk szwedzkich w miejscu ’Vitter Deep’. Jest to w baśni określenie mierzei jeziora Kopań, lub jakiegoś miejsca na mierzei.
Ważne szczegóły w treści Legendy
Zapoznając się z miejscową historią nigdy nie napotkałem żadnej historycznej wzmianki jakoby wojska szwedzkie desantowały też w rejonie jeziora Wicko. Zresztą niemiecka nazwa jeziora Wicko to ’Vietzker See’ . Nazwa ta nie występuje ani razu w przedstawionej legendzie. Jedynym potwierdzonym bezsprzecznie historycznym wydarzeniem jest desant w okresie wojny trzydziestoletniej wojsk szwedzkich na mierzei jeziora Kopań. Lądowanie wojski szwedzkich na mierzei nastąpiło 19 sierpnia 1630 roku. Dlaczego Szwedzi desantowali się na mierzei i jak dalej potoczyła się historia znajdziecie w poprzednich artykułach o historii Wicie.






Ale wróćmy do analizy legendy. Wczytując się w opowieść, dowiadujemy się z treści, że w roku 1630 w sierpniu Szwedzi po wylądowaniu usypali, w pobliżu rzeki wpadającej do jeziora, obronny szaniec. W polskiej wersji opowieści jest też wzmianka, że była to konstrukcja sporych rozmiarów w kształcie podkowy. Natomiast wersja niemiecka informuje dodatkowo, że fortyfikacje tą zwano Worbel. Jednak nie ma tam informacji o kształcie usypanych szańców. Jest jedynie wzmianka o tym, że pozostałości tej struktury są widoczne do dzisiaj.
To bardzo ciekawa informacja. Budowla ziemna tej wielkości pozostawia ślady w terenie. Powinny one, choć szczątkowo dotrwać do naszych czasów. Jednak z moich analiz dostępnych map wynika to, że obecnie nie ma żadnych widocznych elementów tejże konstrukcji. Być morze została zrekultywowana przez miejscową ludność a pozostała z niej ziemia, wzmocniła piaski mierzei. A może przetransportowano cały piach, aby wzmocnić piaskowy wał chroniący ówczesną miejscowość Wicie ? Trudno powiedzieć.

Jednym z najbardziej prawdopodobnych miejsc, w których mogły znajdować się szwedzkie szańce to zalesiony teren tuż przy końcu jeziora Kopań. Idąc wałem przeciwpowodziowym przy morzu w stronę Darłówka. Tutaj po lewej stronie przed zejściem na plażę w Kopaniu, jezioro kończy się, a teren porasta gęsty lasek. To właśnie to miejsce. Wydaje się najbardziej zbieżne z tym co mówi legenda. Jest to okolica początku dawnego kanału ’Lütow’. Nie można też wykluczyć, że jakieś fortyfikacje powstały w okolicy przekopu łączącego jezioro z morzem. Jednak niemiecka wersja legendy zdecydowanie informuje o miejscu, w którym nieistniejący już kanał ’Lütow’ łączy się z jeziorem Kopań. Dlatego na potrzeby analizy tej klechdy nie będziemy brać pod uwagę przekopu.






Następnie z polskich wydań tej baśni dowiadujemy się tego, że podczas wojny ( trzydziestoletniej? ) zakopano tu wielki skarb, którego strzeże wesoły skrzat. Natomiast niemiecki oryginał opowiada o starym wzgórzu, pagórku po szańcach, w którym powinien być ukryty wielki skarb. Jednak co najciekawsze niemiecka wersja legendy wspomina, że skarb ten strzeżony był nie przez wesołego skrzata tylko przez Kobolda. Sprawia to, że wydźwięk tejże legendy staje się już nieco bardziej mroczny. Dalej oryginał informuje nas o tym, że Kobold był tam po to, aby pilnować sekretu skarbu przed wszelkiego rodzaju głupcami czego w polskim wydaniu już nie ma. Ale tak naprawdę o jakim Koboldzie mowa ?
Kim lub czym jest Kobold ?
Koboldem w mitologi germańskiej nazywano duszka, złośliwego krasnala lub gnoma pilnującego podziemnych skarbów. Uważano, że są to byty niewidzialne. Energie, które potrafią przybierać ludzki kształt. Ukazywały się też w postaci ognia, ognika lub przybierały postać zwierzęcą. Mitologia germańska wymienia trzy rodzaje Koboldów. Koboldami nazywa domowe byty zarówno złowrogie jak i te przychylne ludziom.

Następnym gatunkiem Koboldów są krasnale zamieszkujące okręty i podobnie jak duszki domowe, żyjące z marynarzami na statkach. Ostatnim rodzajem Kobolda są duchy żyjące w podziemiach i jaskiniach. Strzegące ukrytych skarbów przed człowiekiem.
Przekazy mówią aby nie lekceważyć Koboldów bo te potrafią być bardzo złośliwe. Być może Koboldy są tożsame ze zjawiskiem Poltergeista – hałaśliwego ducha. Są to byty demoniczne, nieprzychylne człowiekowi i prawdopodobnie taka właśnie istota występuje w analizowanej przez nas baśni.
Wnioski i podsumowanie
Polska wersja opowieści choć zbieżna główną treścią z oryginałem, nabiera trochę innego sensu małymi szczegółami. Jeszcze jedną wskazówką pokazującą nam miejsce akcji legendy jest fakt wykonywania prac rolnych przez parobka. Po bliższym rozeznaniu na mapach możemy dojść do wniosku, że jedynymi wartymi uprawy miejscami są właśnie tereny lokowane w baśni. Choć pól uprawnych w około jeziora Kopań nie brakuje to we wskazanym miejscu jest jedna z lepszych pod uprawę ziem w okolicy. Mierzeja jeziora Kopań prawie całkowicie nie nadaje się do tego typu prac. Zbudowana z piasków i żwirów. Przesiąknięta morską wodą powoduje, że w większości uprawa roli była by niemożliwa.

Treść baśni w swojej wymowie niesie echo dawnych czasów. Czasów kiedy krew, przemoc i gwałt nie były obce miejscowej ludności. Z legendy możemy wnioskować, że to Szwedzi zgromadzili tu duży skarb. Właśnie poprzez rabunki i zawłaszczanie siłą w czasie wojny trzydziestoletniej. W przekazach miejscowej ludności pozostało głęboko zapisane wspomnienie tych niegodziwości.
Być może pierwotnie faktycznie wojska szwedzkie zwoziły tu łupy i zdobycze z okolicznych miejscowości. Pamiętajmy o tym, że Szwedzi na mierzei przebywali ponad rok. Było zagrożenie odwetem wojsk cesarskich, a więc fortyfikacje były jak najbardziej potrzebne. Widok zagrabionych łupów i skarbów tworzył w ludzkich umysłach gawędy.
Chęć zawłaszczenia tych skarbów, a jednocześnie niemożność zawładnięcia tymi dobrami, powołała do życia w głowach miejscowej ludności ponad naturalne siły. Aby spersonifikować te moce rdzenna ludność sięgała po bogaty świat istot z germańskiego folkloru. W legendzie nie obce są też wpływy mitologi słowiańskiej.
Źródła:
- „Legendy z Postomina i
Jarosławca”, red. Jan Sroka, wydanie 1, UG Postomino-Gdynia 2006 - „Legendy
powiatu Sławieńskiego,
Darłowo-Malechowo-Polanów-Postomino-Sławno-Sianów„, Biblioteka Sławieńska t.2, red. Jan Sroka, Sławno 2009 - K.Rosenow „Sagen des Kreises Schlawe, Riigenwalde” 1922
Źródła internetowe:
Zdjęcia, Tekst i Grafika:
- Wicieprzygoda – Aquarius
- pixabay.com, CC0 Public Domain
- Generator AI